Jestem romanistą, ale za Francją jakoś specjalnie nie przepadam (sery, wina i francuski poststrukturalizm się nie liczą). Paryż, któremu ten blog ma być poświęcony, nie jest moim ulubionym miastem, ale mimo to zawsze uwielbiam tu wracać.
sobota, 9 października 2010
Allez les Bleus!
To była szybka i spontaniczna decyzja. Ok. 19.00 wróciłem do pokoju ze zgrzewką Heinekena i dużą paczką angielskich chipsów z zamiarem spędzenia wieczoru przed telewizorem. Nagle naszła mnie myśl: "Ale dlaczego właściwie nie zobaczyć tego zobaczyć na żywo?".
Godzinę później byłem już na Stade de France na meczu eliminacyjnym do Euro 2012 Francja - Rumunia. Dojazd metrem na Saint-Denis, gdzie mieści się stadion do najwygodniejszych nie należał, bo siedemdziesiąt dziewięć tysięcy dwieście dziewięćdziesiąt dziewięć osób miało podobny pomysł na wieczór, ale naprawdę było warto! Było super, ze wzruszenia śpiewałem nawet Marsyliankę:-).
Francja wygrała 2:0 i jest to chyba jej największy sukces od jakiś dwóch lat. Do tej pory Equipe de France staczała się po równi pochyłej, a na Mistrzostwach Świata w RPA sięgnęła sportowego i pozasportowego dna. Nowy trener Laurent Blanc - wytrawny obrońca legendarnego już dzisiaj zespołu, który dziesięć lat temu w pięknym stylu zdobywał Mistrzostwo Świata i Europy (we Francji to nie był tylko sukces sportowy. Ta drużyna stała się taką samą ikoną francuskości jak camembert, bagietka i beret oraz Brigitte Bardot. Oba tytuły pokazywały, że zespół, w którym grał tylko jeden rodowity Francuz tworzy wielokulturową drużynę, co miało stanowić naoczny dowód sukcesu polityki kulturalnej i stało się poniekąd niemal podprogowym narzędziem propagandowym Chiraca) - mocno dzisiaj zapunktował, bo, jak to się mówi w slangu, wykazał się trenerskim nosem: bohaterami byli wprowadzeni w trakcie drugiej połowy rezerwowi. Po bramce zdobyli Remy i Gourcuff, a przy drugim trafieniu asystował Payet.
Wydobywające się z osiemdziesięciu tysięcy gardeł "Allez les Bleus" po zdobytych golach było chyba najprzyjemniejszym momentem związanym z piłką nożną jakiego kiedykolwiek doświadczyłem.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz