poniedziałek, 18 października 2010

Lekki odlot w Centre Pompidou






















Po wyjściu z muzeum sztuki nowoczesnej w Centre Pompidou masz wrażenie, że twój mózg właśnie został przekręcony przez maszynkę do mięsa: Kubizm, surrealizm, abstrakcja, Picasso, Miro, Braque, Masson, Paul de Man, kopytko - wszystko to na jeden raz gwarantuje lekki odlot. Najbardziej podobała mi się sala surrealistów. Pełno w niej absurdalnego poczucia humoru, które lubię, i które jest raczej nietypowe dla kultury francuskiej. Przy grafice "Cadavre exquis" (Zwłoki wyśmienite"?) wzięła mnie głupawka. Rewelacyjna była też bardzo dosłownie i od wewnątrz pojmowana martwa natura, "Skrzynka na sowę", "Neceser na bańki mydlane", obraz "Kobieta-księżyc" oraz "Stołowilk" tudzież "Wilkostół".
W Pompidou jest również bardzo ciekawa wystawa "Elles" poświęcona sztuce feministycznej. Instalacjom i wystawom fotograficznym towarzyszą krótkie filmy i performance, które można oglądać w sali komputerowej. Filmy w większości czarno-białe, sporo z nich pochodzi z lat 60 i 70 ze Stanów i z Francji, część z nich była dość hardcorowe'a.
Samo Centre Pompidou to, jak wiadomo. dziwny nowoczesny gmach owinięty dookoła rurami, kablami i cholera wie czy jeszcze. Stoi w samym centrum dzielnicy Chatelet/Les Halles, która jest podręcznikowym wręcz przykładem na to jak łączyć starą architekturę (czasem średniowieczną) z nowoczesną zabudową. Rozmach i ekstrawagancja z jakimi ta dzielnica została zrewitalizowana naprawdę budzą mój niekłamany podziw.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz