Jestem romanistą, ale za Francją jakoś specjalnie nie przepadam (sery, wina i francuski poststrukturalizm się nie liczą). Paryż, któremu ten blog ma być poświęcony, nie jest moim ulubionym miastem, ale mimo to zawsze uwielbiam tu wracać.
niedziela, 3 października 2010
Vincennes i de Sade
Średniowieczny zamek Vincennes mieści się już na przedmieściach Paryża. Jest to ostatni przystanek pierwszej linii metra. Został zbudowany z woli Ludwika VII, który wówczas lubiał spędzać tutaj wolny czas na polowaniach w pobliskim lesie (Bois de Vincennes). Budowla jest potężna i otacza ją głęboka fosa. Przejście na dziedziniec wiedzie przez drewniany most zwodzony. Chateau de Vincennes było jednym z pierwszych miejsc, które chciałem Paryżu zobaczyć ze względu na mieszczącą się w jego murach fortecę, w której siedem lat spędził Markiz de Sade, moja pierwsza literacka fascynacja. Markiz został zesłany do lochów Vincennes na mocy królewskiego "lettre de cachet", który był skutecznym sposobem radzenia sobie z nieprawomyślnymi lub niewygodnymi arystokratami. Zasada była prosta. Adresat listu nadanego przez króla był grzecznie informowany, że właśnie jest zabierany do więzienia. Instancja odwoławcza od zapadłego bez żadnego sądu wyroku była jedna: nadawca listu. Nie tylko tacy skandaliści jak de Sade mieli jednak swój epizod w Vincennes. W lochach zamku, również za sprawą "lettre de cachet" wylądował w 1749 roku Denis Diderot, jeden z twórców Encyklopedii, autor Kubusia Fatalisty, który w przedrewolucyjnej Francji również był uważany za siejącego ferment ateusza.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz