Jestem romanistą, ale za Francją jakoś specjalnie nie przepadam (sery, wina i francuski poststrukturalizm się nie liczą). Paryż, któremu ten blog ma być poświęcony, nie jest moim ulubionym miastem, ale mimo to zawsze uwielbiam tu wracać.
środa, 13 października 2010
O wyższości chodzenia nad biblioteką
Mimo że mój blog pewnie mówi co innego, ja tutaj naprawdę pracuję. Najczęściej w Bibliotheque Sainte-Genevieve na Place du Pantheon. Miejsce jest monumentalne, ale nie przytłacza, a sama biblioteka ma świetny księgozbiór. Jest tu zdecydowanie przyjemniej niż w składającej się z czterech kikludziesięciometrowych wież Bibliotheque Nationale de France, w której czuję się kompletnie zagubiony. Ogólnie jednak za bibliotekami nie przepadam. W Sainte-Genevieve spędzam średnio jakieś dwie góra trzy godziny. Wizyty zawsze kończą się tak samo: nieświadomie próbuję się położyć na krześle - znak, że muszę już sobie iść. Biblioteki może i są symbolem wiedzy, ale nie tej radosnej. Nigdy na przykład nie przemawiała do mnie metafora biblioteki otwartej Eco. Od Eco wolę Nietzschego: ""Pisać i myśleć można tylko siedząc" (G. Flaubert) - Mam cię, nihilisto. Przesiadywanie jest właśnie grzechem przeciwko duchowi świętemu. Wartość mają jedynie myśli, które człowiek wychodził". Zatem chodzę i myślę:-)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz