niedziela, 24 października 2010

Ленин, Сталин и музыка

















O tym czy dana wystawa, sztuka lub koncert coś ze mną robią informuje mnie najlepiej moja fizjologia: ciało się trzęsie, gardło się zaciska, do oczu napływają łzy i idiotyczne - fizyczne, nie duchowe - poczucie, które temu wszystkiemu towarzyszy.
Wystawa "Lenin, Stalin i muzyka", którą dzisiaj widziałem w Cite de la musique jest piękna i nostalgiczna. I dlatego przerażająca. Ma również gigantyczny walor edukacyjny, który jednak raczej nie przebije się przez zesencjalizowane plakaty reklamowe, o czym już pisałem. Bardzo bym chciał, żeby kiedyś taka wystawa była zorganizowana w Polsce. Byłby to znak, że otrząsnęliśmy się z naszej rusofobii. I że chcemy zrozumieć komunizm nie tyle może nawet ze swojej męczeńskiej perspektywy, ale z perspektywy zachodnich intelektualistów, którzy tak byli w niego zapatrzeni.
Zasadniczo wystawa mówi o kompozytorach rosyjskich za czasów Lenina i Stalina, chociaż w szerszym kontekście dotyczy po prostu roli sztuki w propagandzie bolszewickiej. Podzielona jest na dwie części: utopia (czerwona) i realizm (czarna). Wystawę zwiedza się ze zdalnymi słuchawkami, z których leci muzyka kompozytorów, o których właśnie czytamy. Są również świetne archiwalne materiały video, "teledyski", w których obrazy orkiestry smyczkowej przeplatają się z obrazami wielkich piecy i pracującego przy nich niezłomnego robotnika. Doskonale pokazane jest to w jaki sposób nośnikiem leninowskiej rewolucji miała być sztuka nowoczesna, w jaki sposób nowe formy w malarstwie miały zwiastować nadejście władzy ludu. Artyści za Lenina mieli jeszcze wolność twórczą, więc większość z nich dała się uwieźć ideologii wierząc, że wolność twórcza przyniesie wolność w ogóle. Strasznie sugestywne tutaj jest przejście z czerwonej części do czarnej mówiących już o czasach, w których artysta albo tworzył według linii twórczej zaproponowanej przez Żdanowa albo ginął w łagrze. Niesamowicie się to wszystko oglądało gdy z słuchawek leci hymn Aleksandrowa, który, do cholery!, jest piękny.
Wystawa kończy się relacją filmową z pogrzebu Stalina, któremu ostatni hołd składają robotnicy w Azerbejdżanie, plemiona syberyjskie, górnicy z Donbasu, mieszkańcy Pragi, Sofii i Bukaresztu. Masakra.
W muzeum był też między innymi "Lenina w październiku". Był to film, na który moją babcię na pierwszą randkę na początku lat 50) zaprosił dziadek. Niezły romantyk.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz